Narodowe Forum Muzyki stoi w miejscu, które do 1945 roku zajmowała siedziba sejmu prowincjonalnego, a potem Śląskie Muzeum Rzemiosła Artystycznego i Starożytności.
NFM jest jego godnym następcą. Autorem koncepcji architektonicznej sali koncertowej na placu Wolności jest warszawska pracownia APA Kuryłowicz & Associates, która zwyciężyła w konkursie rozstrzygniętym pod koniec 2005 roku przez międzynarodowe jury. „Bryła zwycięskiego projektu ma się kojarzyć z pudłem rezonansowym skrzypiec. Elewacja budynku kolorystycznie będzie zbliżona do barwy lakieru, jakim pokrywa się instrumenty smyczkowe” – pisała „Gazeta Wyborcza”.
Całkowita powierzchnia Narodowego Forum Muzyki wynosi 4,8 hektara. Budynek ma dziewięć kondygnacji. Lekkości tej masywnej bryle dodają szczeliny przeszkleń nawiązujące do rysunku strun oraz pionowe przeszklenie foyer, pokazujące wszystkie nadziemne poziomy holu. Można tu zagrać cztery koncerty jednocześnie, w największej sali dla 1800 słuchaczy. Wielkim wyzwaniem była akustyka, cała konstrukcja została jej podporządkowana. Generalna zasada: wszystkie ściany w Forum mają tłumić zbędne drgania, nawet te, które formalnie nie są akustyczne. Żaden dźwięk z zewnątrz nie przedrze się do sal. Najpierw usłyszymy ciszę prawie doskonałą, a potem wszystko, co chcemy.
Sale koncertowe zostały wykonane w technologii box - in - box (pudełkowej), która pozwala na odcięcie się od drgań z zewnątrz. Mają podwójny system ścian, zamykają je śluzy dźwiękowe. „Pudełko” sali jest oddzielone od płyty kondygnacji za pomocą wibroizolatorów (jest ich ponad 10 tysięcy), między ścianami a sufitem czy podłogą nie ma nawet szpary. Do środka nie wedrze się ani hałas, ani drgania wywoływane przez tramwaj przejeżdżający ul. Krupniczą lub samochody wjeżdżające do parkingu podziemnego.
Narodowe Forum Muzyki, Sala Główna, fot. Łukasz Rejchert
Najbardziej zaawansowane rozwiązania ma Sala Główna. Strop akustyczny, którego wysokość można dowolnie regulować zajmuje 1242 metry kwadratowe, na balkonach zainstalowano kotary dźwiękochłonne, a ściany dzielą grodzie - potężne drzwi, które otworzyć się mogą do otaczającej wszystkie kondygnacje dodatkowej pustej przestrzeni izolującej. Uchylając grodzie (każda waży ponad tonę), będzie można zmienić akustykę sali. Raz dźwięk będzie się w niej rozchodzić niczym w katedrze, a raz zabrzmi jak w wybitym pluszem pokoiku. Trzy sale kameralne (czarna, czerwona, brązowa) mają mniej zmiennych, ruchomych elementów, są przeznaczone dla zespołów kameralnych, więc akustyk ma przy nich mniej pracy. Tateo Nakajima, skrzypek, dyrygent i akustyk nowojorskiej firmy Artec Consultans, od ponad dziesięciu lat tworzący muzyczną przestrzeń NFM mówił (w wywiadzie dla „Muzyki w Mieście”), że sale o regulowanej akustyce są jak płótna malarskie: bez problemy dopasujemy wymiary do miniatury portretowej i do epickiego pejzażu. Trzeba je tylko jeszcze odpowiednio zagruntować - bo przecież inną fakturę ma muzyka baroku, a inną dzieła Wagnera – i już można grać. Cała aranżacja wnętrz – łącznie z materiałami wykończeniowymi i ustawieniem krzeseł – była konsultowana z akustykami. Architekt Ewa Kuryłowicz mówi, że projekt takiego budynku to partytura na wiele instrumentów, z tym że wykonanie jest jedno i musi być mistrzowskie. W NFM króluje nie tylko muzyka – każdy rodzaj sztuki jest mile widziany. Dyrektor Andrzej Kosendiak podkreśla, że spektakle baletowe, teatralne, performance, sztuki plastyczne znajdą tu znakomitą przestrzeń. Ale dźwięk i słowo – najdoskonalszą.