Korzystając z serwisu internetowego wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Pliki cookie możesz zablokować za pomocą opcji dostępnych w przeglądarce internetowej. Aby dowiedzieć się więcej, kliknij tutaj.
x
X

ZAPLANUJ SWÓJ SPACER

STACJE TEATRALNE JOANNY SZCZEPKOWSKIEJ

10,546 km
Stacje Joanny Szczepkowskiej
  • 1.

    KLUB STODOŁA | ul. Batorego 10

    To tutaj zorganizowano występ teatru Tadeusza Kantora ze spektaklem Umarła klasa. Szłam tam bez entuzjazmu. Bilety załatwił jeden z moich kolegów należących do grupy studentów reżyserii. Miałam pewne podejrzenia, że będzie to przeżycie podobne do tego, jakie dawał spektakl Grotowskiego. Tym bardziej, że widziałam kilka występów teatru alternatywnego i za każdym razem wychodziłam rozczarowana. Zwykle jakaś grupa ubrana na czarno krzyczała coś w stronę widowni zupełnie tak, jakbyśmy byli wini, że świat jest taki zły. Wlokłam się wiec do studenckiego klubu Politechniki z poczuciem, że w duchocie sali zapełnionej po brzegi czeka mnie podobne przeżycie.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,835 km
    15 min
  • 2.

    TR WARSZAWA | ul. Marszałkowska 8

    Spektakl 4.48 Psychosis, 2002 rok
    Wchodzę tu trochę jak do obcego domu. Nie mam przekonania do literatury, jaką tworzy Sarah Kane i do tzw. „nowego brutalizmu”. Nie dlatego, że mnie to razi, tylko dlatego, że świat i ulica są tym nasycone, więc od teatru oczekuję czegoś innego. Ale czeka mnie duże zaskoczenie. Spektakl jest świetny, przejmujący. Aktorzy grają z poczuciem misji, wiedzą, że przełamuje się tu istotne tabu, stereotyp myślenia o seksualnej sferze człowieka. Koło mnie siedzi jakaś dziewczyna, trzyma za rękę młodą kobietę. Po policzkach lecą jej łzy. Czuję, że publiczność, która wypełnia salę, to ludzie którzy potrzebują, łakną wręcz takiego przełamania, dotknięcia tematu ich spraw. Odczuwam taki rodzaj ciszy i temperatury porównywalny z Dziadami z 1968 roku. Nie należę do tej publiczności, ale rozumiem wagę tego spektaklu.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,511 km
    9 min
  • 3.

    TEATR WSPÓŁCZESNY | ul. Mokotowska 13

    Był rok 1967. W porównaniu do Teatru Narodowego wnętrze Współczesnego wyglądało jak skromne przestrzenie małej, ubogiej kamienicy. Zamiast uroczystego blasku - ciemne, surowe i niewielkie pomieszczenie łączące szatnię z foyer. Czarna malutka widownia, po której latały drobinki kurzu, wydawała mi się prowizoryczna. Aktor, który zaczynał spektakl, wszedł na scenę właśnie od strony widowni, bez znanego mi dotychczas paradnego pojawiania się w światłach scenicznych. Józef Nalberczak, mówił zwykłym, niescenicznym głosem, tak, jakby był tu całkiem prywatnie. Dla mnie, wtedy czternastoletniej dziewczyny, taki głos, takie zwyczajne bycie na scenie, miało wymiar rewolucji. Potem ukazała się dekoracja - wiernie, ze szczegółami oddawała wnętrze mieszczańskiego pokoju. W Narodowym, w spektaklach Dejmka, na ogromnej scenie dbano o ogólne wrażenie, obraz sceniczny był rozległy, a aktorzy wydawali się małymi pionkami. Tutaj, na scenie Teatru Współczesnego, widoczne było nawet ucho filiżanki stojącej za szkłem starej serwantki.
    CZYTAJ DALEJ
  • 2,276 km
    41 min
  • 4.

    TEATR PREZENTACJE | ul. Żelazna 54

    1987 rok
    Jedyny wówczas teatr działający na innych prawach, teatr impresaryjny, bez stałego zespołu. Mała sala z piwnicznym klimatem, który przyciągał widzów. Ponadto repertuar - inny niż tradycyjnie grane sztuki w tamtym czasie. Dużo sztuk „zachodnich” zwłaszcza z Francji. Kiedy zadzwonił do mnie dyrektor Prezentacji Romuald Szejd z propozycją zagrania w Lekcji Ioneski pomyślałam, że to jest coś, na co czekam. Genet, Beckett i Ionesco, czyli autorzy tzw. teatru absurdu, fascynowali mnie od dawna, a moja praca magisterska dotyczyła właśnie tych trzech autorów. I chociaż są przeciwieństwem psychologicznego teatru, to właśnie teatr absurdu, a raczej literatura tego teatru pociąga mnie i inspiruje. Dlatego perspektywa zagrania uczennicy w „Lekcji” w parze z idealnym do roli profesora Mariuszem Benoit wprawiło mnie w nieznany dotąd stan natchnienia. Po prostu czułam, że poza rolą mogę pokazać „swój teatr”.
    CZYTAJ DALEJ
  • 1,056 km
    19 min
  • 5.

    TEATR DRAMATYCZNY M.ST. WARSZAWY | pl. Defilad 1

    Nie będę opisywała spektakli, jakie odbywały się tutaj w czasie dyrekcji Gustawa Holoubka. Każde z nich było wydarzeniem, wiele z nich reżyserował Jerzy Jarocki, wielki twórca teatru. Pewnego dnia zaproponował mi gościnną rolę w Królu Learze, którego miał grać Holoubek. Tak znalazłam się w tym zespole - chociaż jako ktoś z zewnątrz, bo byłam wtedy aktorką innego teatru. Nigdy, ani przedtem ani potem, nie widziałam takiego zespołu.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,95 km
    17 min
  • 6.

    TEATR KAMERALNY | ul. Foksal 16

    Spektakl Garbus
    Tu przeżyłam jedną z najdziwniejszych sytuacji, jaka może przydarzyć się aktorowi. Spektakl, który odbył się przy… pustej widowni. Było tak. W stanie wojennym często dochodziło do tzw. „zamieszek”, czyli do walk ulicznych, które gasiło ZOMO, posługując się gazami łzawiącymi i pałkami. Tego wieczoru ledwo dostaliśmy się do budynku teatru, bo tak gęsto było od dymu, w tłumie uciekających przed ZOMO-wcami. Oczywiste było, że spektakl się nie odbędzie, bo mało kto w takiej sytuacji myśli o tym, że ma w kieszeni bilet do teatru.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,524 km
    9 min
  • 7.

    TEATR POLSKI IM. ARNOLDA SZYFMANA W WARSZAWIE | ul. Karasia 2

    Rok 1980
    Kiedy zaangażował mnie tu Kazimierz Dejmek, byłam ciekawa spotkania z tym twórcą, ale jednocześnie przerażona ogromną przestrzenią sceny. Jak tu mówić naturalnie, jak grać mikro gestami jak uniknąć przesady? Teatr Polski powstał w 1913 roku i był budowany z myślą o wielkim, romantycznym repertuarze, potężnych dekoracjach i zamaszystym aktorstwie. Jak się tu zatem odnajdzie moja drobna sylwetka i zamiłowanie do oszczędnego gestu? Bardzo szybko znalazłam odpowiedź - w Ślubach panieńskich, gdzie grałam Anielę z nadspodziewanym sukcesem, nie musiałam myśleć o przestrzeni. Wystarczyło żyć postacią, bawić się wierszem Fredry, żeby widzowie dostrzegli każdy niuans, każde spojrzenie.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,903 km
    16 min
  • 8.

    TEATR NARODOWY | pl. Teatralny 3

    Lata 50.
    To tutaj po raz pierwszy zobaczyłam scenę, kurtynę i teatralną salę. Jako dziecko aktora zostałam zaproszona, razem z innymi dziećmi pracowników teatru, na bożenarodzeniową uroczystość połączoną ze spektaklem. Główną atrakcją miał być Święty Mikołaj, który miał rozdać paczki - tak przynajmniej nas uprzedzono. Szłam tam więc za rękę z rodzicami, egoistycznie marząc o cukierkach. Weszliśmy do teatralnego foyer. Co pamiętam? Blask. Ogromna przestrzeń była jasna i lśniła czystością. Dzisiaj wydaje się to oczywiste, ale w latach pięćdziesiątych duża lśniąca przestrzeń była naprawdę rzadkością. Potem weszłam do sali teatralnej. Co pamiętam? Może trudno uwierzyć, ale do dziś potrafię odtworzyć stan tamtego dziecięcego uniesienia na widok dziesiątek rzędów foteli i ciężkiej czerwonej materii, która wisiała przede mną. Klimat tajemnicy znałam tylko z kościoła, ale tu było coś innego - w kościele bieg spraw był przecież zawsze taki sam - a za czerwoną kurtyną mogło ukrywać się wszystko.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,969 km
    17 min
  • 9.

    STARA PROCHOWNIA | ul. Boleść 2

    Byłam wtedy studentką PWST. Mieszkałam przy ulicy Bugaj nad Wisłą. Stara Prochownia mieściła się jakieś sto metrów od naszego mieszkania. Prochownia jest dzisiaj istotnym Centrum Edukacji, wtedy to był samotnie stojący budynek z nadziejami na alternatywną scenę teatralną. Wieść o tym, że Jerzy Grotowski ma pokazać tu swoje Apocalypsis cum figuris rozeszła się szybciej niż newsy prasowe, a ja jako jedna z pierwszych kupiłam bilet, zjawiając się z samego rana przy kasie. Niewiele wiedziałam na temat Grotowskiego oprócz tego, co szeptali koledzy ze studiów (wtedy szeptano takie rzeczy), że jego teatr jest inny od wszystkich, jest poza granicami sztuki.
    CZYTAJ DALEJ
  • 2,522 km
    45 min
  • 10.

    TEATR POWSZECHNY IM. ZYGMUNTA HÜBNERA | ul. Zamoyskiego 20

    25 stycznia 1975 roku
    Premiera Sprawy Dantona pierwsza, w której mogłam uczestniczyć, choć tylko jako widz. Wraz ze spektaklem po remoncie otwarto Teatr Powszechny pod dyrekcją Zygmunta Hübnera. Zaangażował tu nowy zespół składający się z najlepszych aktorów. Sprawę Dantona reżyserował Andrzej Wajda, Robespierre’a grał Wojciech Pszoniak, a Dantona Bronisław Pawlik - obaj idealni do swych ról.
    CZYTAJ DALEJ

ZOBACZ INNE SPACERY

SCENY ALTERNATYWNE. SUBIEKTYWNY SPACEROWNIK ARKADIUSZA GRUSZCZYŃSKIEGO (część I)

SCENY ALTERNATYWNE. SUBIEKTYWNY SPACEROWNIK ARKADIUSZA GRUSZCZYŃSKIEGO (część II)

SPACEROWNIK DLA DZIECI, KTÓRE ZABIERAJĄ NA SPACER DOROSŁYCH

SZLAKIEM WOJENNYCH KAWIARNI ARTYSTYCZNYCH