Korzystając z serwisu internetowego wyrażasz zgodę na używanie plików cookie. Pliki cookie możesz zablokować za pomocą opcji dostępnych w przeglądarce internetowej. Aby dowiedzieć się więcej, kliknij tutaj.
x
X

ZAPLANUJ SWÓJ SPACER

ŚLADAMI TADEUSZA ŁOMNICKIEGO

21,856 km
Łomnicki lubił mitologizować swoją artystyczną biografię. Podobno wcale nie planował zostać aktorem. Szedł na przesłuchania w komisji, mającej wyłonić kandydatów na przyszłych dramatopisarzy. W Krakowie na ulicy Wielickiej zaczepił go radziecki żołnierz. Wepchnął w rękę łopatę, nakazał odśnieżać teren. Wpadł na egzamin, wśród przesłuchujących byli m.in. Zofia Małynicz i Janusz Warnecki.
 Kiedy opuścił pokoik na półpiętrze Starego Teatru, w głowie przyszłego autora, który pod pachą dzierżył egzemplarz swojej sztuki Anioł, kołatały się sprzeczne myśli. Po kilkunastu dniach dostał kartkę o lakonicznej treści: „Jutro proszę się zgłosić w sprawie udziału w sztuce”. W pamiętniku notował: „Jestem oszołomiony tym wszystkim. Od jutra prawdopodobnie zacznie się droga moich marzeń”.
 Po czterech latach droga marzeń zaprowadziła go do Warszawy. Był wtedy aktorem młodym, ale już w środowisku znanym. Po nauce w Krakowie trafił do Teatru Miejskiego w Katowicach, do którego zaangażował go Bronisław Dąbrowski. Zagrał tam m.in. Frania w Szczęściu Frania Perzyńskiego. W tej roli zobaczył go wielki Aleksander Zelwerowicz. „Gówniarzu, rola Ci leży jak rękawiczka” – powiedział do adepta i wymierzył mu lekki policzek. Łomnicki wspominał to później jako symboliczne pasowanie na aktora. Zagrał też Puka w Śnie nocy letniej Shakespeare’a i w tej partii zobaczył go po raz pierwszy Erwin Axer. I zaangażował do Teatru Współczesnego. Pojawił się tam w początku sezonu 1949/1950, poprzednie dwa lata spędziwszy w Teatrach Miejskich w Krakowie. W Warszawie najpierw zatrzymał się w hotelu Bristol, potem w jednopokojowym mieszkaniu przy Mokotowskiej 43. To były jego pierwsze z wielu stołecznych adresów zamieszkania. I pierwszy adres teatralny – pierwszy i najważniejszy, bo najmocniej naznaczył artystyczny los wielkiego aktora.
 
Korzystałem z następujących źródeł:
Tadeusz Łomnicki, Spotkania teatralne, wyd. Dom Wydawniczy tCHu, Warszawa 2003
Tadeusz Łomnicki twórca i założyciel teatru, wyd. Teatr Na Woli w Warszawie, Warszawa 1996
Maria Bojarska, Król Lear nie żyje, wyd. Polski Dom Wydawniczy, Warszawa 1994
Komedianci. Rzecz o bojkocie, red. zbiorowa, wyd. Most, Warszawa 1989
Tadeusz Łomnicki, wyd. Teatr Na Woli w Warszawie, Warszawa 2002
„Pamiętnik Teatralny”, z. 3-4 (203-204)/2002
„Notatnik Teatralny”, wydanie specjalne poświęcone Tadeuszowi Łomnickiemu
 
AUTOR: Jacek Wakar
 
CZYTAJ DALEJ
  • 1.

    TEATR WSPÓŁCZESNY | ul. Mokotowska 13

    Grywał na wielu scenach, ale to właśnie ze Współczesnym najmocniej był kojarzony. I najbardziej związany – z miejscem i jego legendarnym dyrektorem. „Erwin Axer to ogromna część mojego życia artystycznego. To bolesny punkt odniesienia całej mojej ówczesnej świadomości. Moja dla niego przyjaźń, głęboki podziw i – bunt. Spory i osiągnięcia. Nerwice, ukryte żale i obsesje, a równocześnie – źródło stałej twórczej inspiracji” – wspominał po latach. Z kolei Erwin Axer mówił: „Łączyła nas miłosna nienawiść, <<hassliebe>>. Doceniałem go, był bardzo wybitnym aktorem, i doceniałem to, że był w kontraście do mnie. Byliśmy sobie potrzebni”.
    Stworzył przy Mokotowskiej kilkadziesiąt ról. Zaczynał od niewielkich zadań w Niemcach Kruczkowskiego oraz W pewnym mieście Sofronowa, kiedy to po raz pierwszy asystował Axerowi. Czas drugiego angażu do Współczesnego, po rozdzieleniu go z Teatrem Narodowym, przyniósł niepodważalny rozkwit jego aktorstwa. To z tego czasu pochodzą pomnikowe role Artura Ui w Karierze Artura Ui Brechta, Solonego w Trzech siostrach Czechowa, Lira w Lirze Bonda (wszystkie w dyrektorskiej reżyserii), Jerry’ego w Temacie z wariacjami Albee’go, Łatki w Dożywociu Fredry (reżyseria Jerzy Kreczmar), Głumowa w Pamiętniku szubrawca Ostrowskiego (w inscenizacji Grigorija Towstonogowa), Billa Maitlanda w Nie do obrony Osborne’a (przygotowanym przez Lindsaya Andersona, autora m.in. słynnego filmu Szczęśliwy człowiek), Edgara w Play Strindberg (zrealizowanym przez Andrzeja Wajdę). To nie jedyne ważne role Łomnickiego z okresu, gdy liderował najlepszemu zespołowi aktorskiemu stolicy (obok niego znaleźli się w nim m.in. Zofia Mrozowska, Halina Mikołajska, Antonina Gordon-Górecka, Barbara Krafftówna, Czesław Wołłejko, Mieczysław Czechowicz, Tadeusz Fijewski, Wiesław Michnikowski). We Współczesnym współpracował też z ważnymi dla siebie reżyserami, z którymi połączyły go potem artystyczne przyjaźnie. Oprócz wymienionych warto wymienić choćby Konrada Swinarskiego oraz Zygmunta Hübnera.
    CZYTAJ DALEJ
  • 2,172 km
    39 min
  • 2.

    TEATR POLSKI IM. ARNOLDA SZYFMANA W WARSZAWIE | ul. Karasia 2

    Po pierwszych dwóch sezonach we Współczesnym decyduje się odejść do Teatru Polskiego, ale na scenie przy Karasia nie zagra podczas swej pierwszej tam bytności żadnej roli. Próbuje za to w tamtym czasie wstąpić do podstawowej organizacji partyjnej, ale na przeszkodzie staje jego wojenna przeszłość w Armii Krajowej. Rezygnuje z etatu w Polskim szybko, przenosząc się do Teatru Narodowego, z krótkim przystankiem w Teatrze Ludowym.
    Powraca jednak na Karasia trzydzieści lat później, gdy szefem Polskiego jest Kazimierz Dejmek. Autor słynnych Dziadów z roku 1968 pozdrawiał Łomnickiego specjalnym liścikiem właśnie w owym gorącym czasie. Może dlatego, że podobnie jak Halina Mikołajska swoje stanowisko nieujawnione publicznie, a więc prawdopodobnie odbiegające od obowiązującej linii, wobec przedstawienia wyłożył w liście do prezydium Komisji Programowej SPATiF-u ZASP-u.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,903 km
    16 min
  • 3.

    TEATR NARODOWY | pl. Teatralny 3

    Narodowa scena z początku nie rozpieszcza Tadeusza Łomnickiego. O ważnych jego rolach można mówić dopiero wtedy, gdy w 1954 roku Narodowy zostaje połączony ze Współczesnym pod wspólną dyrekcją Erwina Axera. W 1956 roku reżyseruje on Kordiana Słowackiego, tytułową rolę powierzając Łomnickiemu. Dopiero drugie powojenne wystawienie romantycznego dramatu zostaje okrzyknięte pierwszym warszawskim sukcesem aktora. Po premierze podkreślano, że jego Kordian łączył w sobie intelektualny chłód spojrzenia na rzeczywistość z wewnętrznym rozwibrowaniem. Był też idealnym ucieleśnieniem reżyserskiej koncepcji dramatu autora Beniowskiego. Sam Łomnicki zapamiętał tę rolę jako wielkie przeżycie. Z powodu samego wyzwania, ale może przede wszystkim ze względu na partnerującego mu w roli Konstantego wielkiego Jana Kurnakowicza. „Codziennie to przeżywałem, ponieważ ja takiej ekspresji i takiego wyrazu aktorskiego do tej pory nigdy nie spotykałem na scenie” – opowiadał. Dodawał, że jako Kordian był blady ze strachu, ale prywatnie też się Kurnakowicza trochę bał. Sprawa aktorskiej siły.
    Zaskoczył też Łomnicki swym Orestesem w Muchach Sartre’a w inscenizacji Axera, dając antycznemu bohaterowi wewnętrzną jasność „wściekłego” młodzieńca. Odniósł tą rolą kolejne zwycięstwo. Następnych kreacji w Narodowym jednak nie było, bo oddzielono go od Współczesnego i Łomnicki wraz z Axerem wrócił na Mokotowską.
    CZYTAJ DALEJ
  • 3,104 km
    56 min
  • 4.

    SCENA NA WOLI IM. TADEUSZA ŁOMNICKIEGO TEATR DRAMATYCZNY | ul. Kasprzaka 22

    Tadeusz Łomnicki objął dyrekcję Teatru na Woli w lipcu 1975 roku. Teatr powstawał od zera w miejscu nieodwiedzanego właściwie kina Mazowsze przy ulicy Kasprzaka. Łomnicki swoje stanowisko zawdzięczał rzecz jasna aktywności partyjnej, która sprawiała, że na szefa sceny na robotniczej Woli i dla robotniczej Woli nadawał się w oczach towarzyszy jak mało kto. Był wtedy zastępcą członka Komitetu Centralnego, wybranym właśnie na kolejną kadencję rektorem PWST, zewsząd spływały na niego kolejne zaszczyty. Jednak od pierwszej chwili zakasał rękawy i aktywnie uczestniczył w budowie swego teatru, będąc na przykład pomysłodawcą nietypowego układu scena – widownia, istniejącego zresztą przy Kasprzaka aż do dziś. Wierzył przy tym, że będzie to teatr w duchu socjalistycznym. „Celem naszym jest stworzenie teatru, którego zadaniem byłoby nie tylko zaspokojenie potrzeb kulturalnych, ale przede wszystkim nawiązanie dialogu z widownią, do której adresowany jest repertuar. A więc teatr realistyczny, ideowo zaangażowany, w którym robotnik jako podstawowy odbiorca repertuaru staje się naszym współpartnerem” – głosiły założenia ideowo-programowe nowej placówki.
    Łomnicki rzeczywiście pragnął adresować propozycje Teatru na Woli do robotniczego widza, ale bynajmniej nie tylko. Ponadto chciał sobie tego widza wychowywać, prowadząc jednocześnie z władzą i cenzurą wyrafinowaną grę. Niedługo po starcie dla bardziej uważnego odbiorcy było wiadomo, że Teatr na Woli najdalszy jest od spełniania roli propagandowej tuby systemu. Zaczynał niepozornie od Pierwszego dnia wolności Kruczkowskiego w reżyserii Łomnickiego i z jego rolą Anzelma. Już jednak drugą premierą było Gdy rozum śpi… Vallejo w inscenizacji Andrzeja Wajdy z Łomnickim w roli Goi. Rola ta, zaskakująco jak na mistrza powściągliwa, zebrała zewsząd pochlebne recenzje. Pisano, że dotykał w niej aktor sedna tragicznego losu dotkniętego głuchotą malarza. Kolejnym wydarzeniem było Przedstawienie „Hamleta” we wsi Głucha Dolna Bresana w reżyserii Kazimierza Kutza. Po tym spektaklu, w którym Łomnicki wcielił się fantastycznie w rolę powiatowego sekretarza partii, dziś powiedzielibyśmy miejscowego oligarchy, jednocześnie próbującego partię Klaudiusza w Hamlecie Shakespeare’a, dla wszystkich było już jasne, że szef Teatru na Woli nie idzie za głosem obowiązującej ideologii. Jedynie gry Łomnickiego, jego fortele z cenzorami i przedstawicielami partii, ocaliły to skazane na anihilację przedstawienie. Górowała zaś nad nim kreacja wielkiego aktora – rola plebejskiej szui, kacyka odcinającego kupony od kombatanckiej przeszłości.
    CZYTAJ DALEJ
  • 2,506 km
    45 min
  • 5.

    TEATR STUDIO IM. STANISŁAWA IGNACEGO WITKIEWICZA | pl. Defilad 1

    Podczas trzech sezonów spędzonych w Teatrze Studio Tadeusz Łomnicki z własnej woli występował jedynie na małej scenie tego teatru, zwanej Malarnią. Tam wyreżyserował Affabulazione Pasoliniego, zagrawszy w nim też rolę Ojca. Jak sam opowiadał, przedstawieniu patronował zza grobu Konrad Swinarski, wspomnienie jego uśmiechu towarzyszyło mu podczas pracy. W Studio stworzył też olśniewający cykl ról w sztukach Samuela Becketta – Końcówce, Komedii, Ostatniej taśmie i Katastrofie – w reżyserii Antoniego Libery. Najsłynniejszą był Krapp z Ostatniej taśmy, w której pomieścił wspaniałą etiudę z jedzeniem banana i jedyny w swoim rodzaju okrzyk „szpuuuula”. Nazywano te rolę „nędznym skrawkiem ludzkiego istnienia”, ekscytowano się faktem, że Łomnicki porusza się w niej po wąskiej granicy dzielącej błazeństwo od błazenady. Można zobaczyć to i dziś. Krapp jest jedną z nie tak licznych kreacji aktora utrwalonych w telewizyjnym zapisie. Z Beckettem i Liberą wiąże się również inne ważne dla Łomnickiego wspomnienie. U Libery poznał w owym czasie Adama Michnika, z którym połączyła go znajomość. Katastrofę dedykowaną przez Becketta Vaclavowi Havlowi, on zadedykował Michnikowi, który w dniu premiery przebywał w obozie internowania.
    Kto wie, czy nie ważniejszym jednak doświadczeniem Łomnickiego w Studio, już po odejściu z etatu na tej scenie, był powrót (po telewizyjnym spektaklu Konrada Swinarskiego z 1967 roku) do roli Bohatera w Kartotece Różewicza. Tym razem reżyserowali jego studenci z warszawskiej PWST Zbigniew Brzoza, Jarosław Kilian, Maciej Cirin i Szczepan Szczykno. Aktor zagrał poszarzałego everymana, człowieka bez właściwości. Zawarł w tej wspaniałej, choć zaskakująco mało efektownej roli bagaż własnych doświadczeń.
    CZYTAJ DALEJ
  • 0,121 km
    2 min
  • 6.

    TEATR DRAMATYCZNY M.ST. WARSZAWY | pl. Defilad 1

    Po opuszczeniu etatu w Studio postanowił nie wiązać się na stałe z żadnym miejscem. Chciał grać gościnnie w wybieranych przez samego siebie sztukach. Jedną z nich była Ja, Feuerbach Dorsta, w której po raz ostatni samego siebie reżyserował. Spektakl przygotowany w Teatrze Dramatycznym okazał się triumfem artysty. Rola aktora żebrzącego o angaż na podrzędnej scenie staje się w jego wykonaniu przejmującym traktatem o teatrze, o jego wielkości i nędzy. Do legendy przechodzą genialne etiudy Łomnickiego, jak choćby ta, w której ręce aktora obsiadają niewidzialne ptaki, wywiedziona z Kwiatków św. Franciszka. Przejmujący, niemalże niemy epizod tworzy też w przedstawieniu Ryszarda Hanin.
    Łomnicki nie powrócił już na scenę Dramatycznego. Jednak i tu planował wystawienie Leara i zagranie w nim tytułowej roli.
  • 3,27 km
    59 min
  • 7.

    TEATR POWSZECHNY IM. ZYGMUNTA HÜBNERA | ul. Zamoyskiego 20

    Geneza powstania Lekcji polskiego Anny Bojarskiej jest niezwykła. Tadeusza Łomnickiego zafascynował kiedyś jej esej Śmierć Kościuszki. Zafascynował do tego stopnia, że postanowił prezentować go widzom w Polsce i poza nią. Następnie dał do przeczytania Andrzejowi Wajdzie, a ten namówił autorkę do napisania dramatu. Ten zaś został wystawiony w Teatrze Powszechnym Zygmunta Hübnera w inscenizacji Wajdy, z Łomnickim w roli Kościuszki i Joanną Szczepkowską jako zafascynowaną nim Emilką Zeltner. Łomnicki wspominał potem, że granie Kościuszki niemal dwieście lat po bitwie pod Maciejowicami, przy napiętej uwadze widowni, było przeżyciem niezwykłym. Joanna Szczepkowska uznała partnerowanie wielkiemu artyście za jedyną w swoim rodzaju lekcję zawodu i życia w teatrze, kontynuowanych po spektaklach, gdy Łomnicki odwoził ją swym samochodem do domu, wcale nie zawsze najkrótszą drogą. Anna Bojarska wspominała zaś moment wspaniałej furii, gdy jako schorowany Kościuszko tańczył walca z zakochaną w nim dziewczyną.
  • 2,786 km
    50 min
  • 8.

    AKADEMIA TEATRALNA IM. ALEKSANDRA ZELWEROWICZA | ul. Miodowa 22/24

    Po raz pierwszy do gmach warszawskiej PWST Tadeusz Łomnicki, absolwent Studia Aktorskiego przy krakowskim Starym Teatrze, trafił we wrześniu 1950 roku, zdając egzamin na Wydział Reżyserii. Wszystkie źródła mówią, że początek lat pięćdziesiątych był wyjątkowo złym czasem dla wydziału. Targały nim kłopoty instytucjonalne, było krótko po przenosinach z Łodzi, jak w kalejdoskopie zmieniali się dziekani (najpierw Axer, po nim Bohdan Korzeniewski, po nim na krótko Edmund Wierciński, potem znów Axer).
    Zdając na reżyserię był Łomnicki aktorem młodym i dobrze się zapowiadającym. Po czterech latach kurs zakończył, ale dyplomem zajął się dopiero jedenaście lat później, już jako gwiazda w swym zawodzie, podpora Teatru Współczesnego, niedawny Arturo Ui, Łatka, Głumow. Trudno dokładnie orzec, po co mu te studia były. Może przypomniał sobie, że zanim został aktorem, widział siebie jako dramatopisarza. A może chciał wzbogacić swe niepokaźne wykształcenie, i to pod okiem dziekana Axera, jednocześnie szefa swego teatru. Uczył się od Axera właśnie, Korzeniewskiego, Jana I Jerzego Kreczmarów, Jacka Woszczerowicza, potem Leona Schillera, Aleksandra Bardiniego, wybitnego scenografa Jana Kosińskiego.
    CZYTAJ DALEJ
  • 2,156 km
    39 min
  • 9.

    GMACH POLSKIEJ ZJEDNOCZONEJ PARTII ROBOTNICZEJ W WARSZAWIE | ul. Nowy Świat 6/12

    Historię zaangażowania Łomnickiego w PZPR można opisać jako bezprzykładną wieloletnią fascynację, która doprowadziła do głębokiego rozczarowania. O przyjęcie do partii zabiegał, wbrew swej AK-owskiej karcie, od końca lat czterdziestych. Został przyjęty w końcu 1953 roku, gdy pracował w Teatrze Narodowym. Jako młody człowiek bez reszty był przekonany o słuszności socjalistycznych idei. Zachowały się zapisy, w których opiewa piękno Związku Radzieckiego podczas swej pierwszej tam wizyty. Przez kolejne dekady szybko wspina się po szczeblach partyjnej drabiny aż do pozycji delegata na krajowy zjazd oraz członka Komitetu Centralnego PZPR. Czerpie z tego profity, wykorzystuje je dla siebie, ale też dla prowadzonych przez siebie instytucji – Teatru na Woli i PWST. W narcystycznym zachwycie chętnie przyjmuje kolejne nagrody państwowe i wszelkie odznaczenia. Pławi się w swojej władzy. A jednocześnie wiadomo dziś, że jego zaangażowanie i koneksje z komunistycznymi przywódcami niejednemu pomogły, umożliwiły załatwienie niejednej pozornie niemożliwej sprawy. Łomnicki był bowiem zręcznym negocjatorem. Po latach wielu wspominało, że wielokrotnie brudził własne ręce, aby inni mogli pozostać czyści.
    W czasie wybuchu „Solidarności” apelował o wewnętrzną przemianę partii. Ostateczny krach przyszedł w grudniu 1981 roku. W swym tekście bez tytułu opublikowanym w książce Komedianci. Rzecz o bojkocie wspominał: „Było to 14 grudnia. Szedłem Krakowskim Przedmieściem na próbę do Teatru Polskiego. I nagle przed Pałacem Staszica zobaczyłem <<suki>>, do których ładowano wyciągniętych siłą, wynoszonych za ręce i nogi profesorów i naukowców Polskiej Akademii Nauk. Był to widok okropny i żałosny, niewiarygodny. Obok, z długimi pałami, przebiegali rozwścieczeni funkcjonariusze ZOMO. Na ulicy gromadzili się ludzie, otwierano okna mieszkań, zaczęto krzyczeć i skandować; gestapo! gestapo! Przyłączyłem się do tych głosów. I patrząc na tę okrutną scenę, przypomniałem sobie rok 1943 i łapankę na Placu Wolnica w Krakowie, gdzie esesmani na środku jezdni kopali leżącego młodego człowieka. […] W teatrze dowiedziałem się, kto jest aresztowany – telefony przecież nie działały. I przestała mnie interesować próba. Po powrocie do domu napisałem list tłumaczący, dlaczego opuszczam partię i zwróciłem moją legitymację”. Przyłączył się też do aktorskiego bojkotu państwowego radia i telewizji.
    CZYTAJ DALEJ
  • 4,838 km
    1h 27min
  • 10.

    TEATR TELEWIZJI | ul. Woronicza 17

    Na telewizyjnej scenie występował od roku 1955 – od spektakli Zegarek Szaniawskiego w reżyserii Józefa Słotwińskiego oraz Wyjątek i reguła Brechta w reżyserii Konrada Swinarskiego – ale nie mogła mu ona przynieść takiej popularności, jak choćby kino, choćby rola Wołodyjowskiego. Zagrał na niej jednak wiele znaczących ról, by wymienić tylko Cziczikowa w Martwych duszach Gogola w realizacji Hübnera, Makbeta w przedstawieniu Wajdy, Jegora Bułyczowa znów u Hübnera (właśnie  w telewizji połączyła ich najbardziej owocna współpraca), Horodniczego w Rewizorze Gogola w wersji Jerzego Gruzy, Moliera w sztuce Bułhakowa realizowanej przez Macieja Wojtyszkę, Ojca w dramacie Strindberga, reżyserowanym przez Jana Maciejowskiego.
    W ostatnich latach życia właśnie w Teatrze Telewizji dopisał do swej galerii dwa portrety aktorów. Pierwszym był Bogusławski w Szalbierzu Spiro w reżyserii Tomasza Wiszniewskiego, drugim żydowski aktor Sager ze sztuki Stalin Salvatore, odgrywający przed dyktatorem sekwencje między innymi z Króla Leara. Spektakl reżyserował Kazimierz Kutz, pokazano go 2 marca wieczorem. Kilka godzin wcześniej na Powązkach Wojskowych pochowano Tadeusza Łomnickiego, który zmarł 22 lutego podczas próby Króla Leara w Teatrze Nowym w Poznaniu. Jego ostatnimi słowami była kwestia z szóstej sceny aktu czwartego.
    „Więc jakieś życie świta przede mną
    Dalej, łapmy je, pędźmy za nim, biegiem, biegiem!”
    „To nie tak miało być” – mówił przed spektaklem zdławionym głosem szef telewizyjnej sceny Jerzy Koenig. Nie tak miało być…

ZOBACZ INNE SPACERY

SCENY ALTERNATYWNE. SUBIEKTYWNY SPACEROWNIK ARKADIUSZA GRUSZCZYŃSKIEGO (część I)

SCENY ALTERNATYWNE. SUBIEKTYWNY SPACEROWNIK ARKADIUSZA GRUSZCZYŃSKIEGO (część II)

SPACEROWNIK DLA DZIECI, KTÓRE ZABIERAJĄ NA SPACER DOROSŁYCH

SZLAKIEM WOJENNYCH KAWIARNI ARTYSTYCZNYCH